Mieć długie włosy to...
...paranoja. Poważnie. Nie mogę znieść, kiedy ktoś w moim otoczeniu trzyma nożyczki. Nie znoszę scen w filmach, kiedy ktoś obcina włosy. Aż się otrząsam, to okropne i nie mogę tego znieść. Czuję się aż tak szalenie niekomfortowo. Reaguję bardzo obronnie, kiedy ktoś żartuje o obcinaniu moich włosów czy robieniu im czegokolwiek złego.
Tak to właśnie jest. Delikatna paranoja. To chyba Woody Allen stwierdził, że to, że ma paranoję, jeszcze nie znaczy, że cały świat nie jest przeciwko niemu. Tak to mniej więcej jest.
...nieumiejętność wyobrażenia sobie, jak to jest mieć krótkie. Od tak dawna mam długie włosy - od zawsze! - że nie pamiętam, jak to jest mieć krótkie. No dobra, raz, kiedy robiłam loczki na studniówkę, poczułam, jak to jest mieć włosy do ramion - i o mało nie oszalałam, takie były irytujące ;)
...posiadanie ich od tak dawna, że nie uświadamiam sobie już, jak dużo czasu potrzeba, by włosy w ogóle zapuścić. Jak tak teraz o tym myślę, pewnie bym nie wytrzymała, bo cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Ale z drugiej strony, one przecież same rosną i nie potrzebują mojej cierpliwości. Ale czasem sobie uświadamiam, że to jest owoc bardzo, bardzo wielu lat - i u mnie, i u innych osób, które mają długie włosy, nawet jeśli krótsze niż moje. One w ogóle strasznie długo rosną, zauważyłyście? ;) Co nie znaczy, że "nigdy nie uda mi się takich zapuścić" - jeśli mi się udało, to Wam też. Ja po prostu jakimś cudem zaczęłam szybciej. I nie zniszczyłam ich po drodze, chociaż bardzo chciałam (bo mi się tak marzyły niebieskie włosy...!).
...okrzyki osób "Ała!" albo "Oj! Uderzyłaś mnie" i moja głupia mina. Miliony razy kogoś uderzyłam - najczęściej warkoczem - i nie zauważyłam. Przypadkiem, bo się akurat obróciłam. Bo ktoś stał za blisko. Na treningu. Różne takie. To też trzy tysiące porównań do Lary Croft (no bo, wiecie, warkocz) i "mogłabyś ich używać jako broni!". Uwierzcie mi, że przy trzecim to porównanie robi się ciut nudne. Chociaż... Grała ją Angelina Jolie, mogło być gorzej!
...kapanie wody i włosy wszędzie. Kapanie po myciu - kiedy ściągam ręcznik, końcówki są niemal suche, ale woda jednak z nich spływa. I kapie. Zostawiam kałuże, co swego czasu doprowadzało moją rodzinę do szału. Nic nie mogę na to poradzić! Mi osobiście to nie przeszkadza. Włosy wszędzie, no, cóż. W jedzeniu. W ustach. Pod ubraniami. I nie tylko u mnie, u innych też. W zlewie. Tu i tam. Wszędzie. Pojedyncze, bo wypada mi bardzo mało i większość wyłapuję, ale jak się już jeden zaplącze, to nie przejdzie niezauważony. To chyba dlatego ludziom się wydaje, że tak dużo ich zostawiam. Ale to też nieszczególnie uciążliwe, przynajmniej dla mnie. Dla otoczenia - być może. Ale jak raz mieszkałam przez dwa tygodnie z inną długowłosą koleżanką, to jej tez absolutnie włosy wszędzie nie przeszkadzały, można się przyzwyczaić.
A na pożegnanie selfie w wianku, żeby mnie było widać z przodu ;)
Jak Wam się podobała ta część i wady długich włosów? Straszne czy do wytrzymania? Zachęcam czy raczej zniechęcam do długich włosów?
- maja 26, 2015
- 15 komentarzy